Muzyka nie tylko na koniec (wystawy)

Swoistym koncertowym  przedłużeniem “deep listening” którego doświadczyłem w ubiegły piątek w SPATIFIE okazał się muzyczny performance duetu Ewy i Jacka Doroszenków który miał miejsce przy okazji zamknięcia wystawy Ewy Doroszenko  pt” How To Travel” w Galerii Propaganda. Zbiegiem okoliczności (albo i nie) zamkniecie to miało miejsce w tym samym dniu co Noc Muzeów. Jednak nie przyciągnęło jakoś szczególnie licznej publiczności, a szkoda.

Po pierwsze, sama wystawa i jej tematyka wydała mi się bardzo atrakcyjna i ufam (chociaż tego nie śledziłem) że wcześniej już spotkała się z dobrym przyjęciem krytyki artystycznej . Przyznam jednak , że nie był to powód dla którego ruszam do galerii, tym powodem jest prawie zawsze dźwięk a ściślej związki artystów z tą formą ekspresji.

Ostatnia wystawa, którą widziałem (słuchałem) to była, aż wstyd powiedzieć -ubiegłoroczna retrospektywa “Inne Tańce” w CSW Zamek Ujazdowski. Wystawa z założenia organizatorów mająca zaprezentować „najważniejsze zjawiska nowej sztuki w Polsce ostatnich lat(…) o śmiałych eksperymentach twórców tańca, teatru, performansu, muzyki oraz sztuk wizualnych, które ułożyły się w rozległy fenomen określany, jako zwrot performatywny”. Mimo buńczucznych zapowiedzi, pod tym względem dźwiękowym prezentacja w Ujazdowskim wypadła dość blado i zachowawczo. Mam czasami wrażenie , że dla artystów hasło “multimedia” to ćwiczenia z fotografi lub video a prawie nigdy z praktyka z dźwiękiem. W CSW było zaledwie kilka bardzo interesujących dzieł głównie, co nie jest zaskoczeniem artystów bezapelacyjnie uznanych i docenianych w kręgach zarówno muzyki jak i sztuki z Anną Zaradny czy Konradem Smoleńskim na czele. Ich prace zorganizowane w taki sposób w czasie, przestrzeni i warunkach akustycznych sal wystawienniczych CSW stanowiły tak przemyślaną i spójną propozycję, że miało się ochotę i autentyczną przyjemność naprawdę zostać przy tych ekspozycjach na więcej niż jest to potrzebne do przeczytania ich opisu i obcować z czymś, co jest ważną, poruszającą i wyjątkową sytuacją którą pamięta się później dużo dłużej niż czas potrzebny na dojście z CSW do przystanku autobusowego w Alejach Ujazdowskich.

Nie wiem, dlaczego na Innych Tańcach nie był prac bohaterów mojego dzisiejszego wpisu, ponieważ szczególnie twórczość Jacka Doroszenki wydaje mi się wyjątkowo koherentna, jeśli chodzi o zestawienie multimediów ze szczególnym naciskiem na dźwięk. Ubiegło sobotni finisaż w Propagandzie tylko utrwalił mnie w tym przekonaniu.

Wystawa „ How to Travel” to jak przeczytamy w jej opisie „opowieść złożona z prac, które wymykają się prostej kategoryzacji i dyskutują z medium, w którym zostały wykonane. Zafascynowani współczesnymi technologiami przekazu informacji oraz ich niesamowitym potencjałem kształtowania stylu życia, bazując na obrazach z popularnych gier komputerowych i turystycznych przewodników, artyści badają formalne możliwości cyfrowych rozmyć, zniekształceń i niedoskonałości”. Brzmi znajomo prawda ? “Rozmycia”, “zniekształcenia cyfrowe” , zupełnie jak z tekstu teoretycznego kompozytora nowej elektroniki np. Kima Cascone o estetyce”gitch”, click’n’cuts? Tak jest.!

Glitch, czy „muzyka mikroskopijna” to pojęcia wymyślone na okoliczność opisania technologicznego, dźwiękowego otoczenia naszego codziennego życia. Motyw muzyki glitch nie jest nowy bo sięga początku lat 90 tych jednak dzięki doskonałemu opanowaniu materii muzycznej przez Jacka Doroszenko który podczas sobotniego koncertu budował szkielet kompozycyjny i ramę dźwiękową nie miałem wrażenia że już to kiedyś słyszałem. To czego podczas swojego koncertu używali artyści to nie było jakieś gotowe oprogramowanie które ma generować błędy czy kliki. Wszystko zostało zrobione przy pomocy analogowych urządzeń, przetworników, mikrofonu „zanurzanego” w drobnych kamyczkach czy czegoś co przypominało “zabawkowy” i bardzo prosty jakby żywcem z idei DIY theremin, który w dłoniach Ewy Doroszenko wyglądało tyleż efektownie co intrygująco i  brzmiało jak skrzyżowanie tego instrumentu ale w wersji dużo łagodniejszej (z mniejszym vibrato nie przeszywającej tak powietrza i uszu) z elektrycznym smykiem który wzbudza struny fortepianu.

W praktyce i używając konwencji opisu koncertu, można więc powiedzieć , że działania Jacka były czyms w rodzaju “sekcji (warstwy) rytmicznej” podczas gdy Ewa ( a jakże by inaczej ) była solistką. Dawało to efekt jedynej w swoim rodzaju anielskiej muzyki i brzmiało w zestawieniu z „klikowatą” i sprzęgającą elektronika Jacka naprawdę bardzo dobrze. Trochę skojarzył mi się ten występ z bardziej „cywilizowanym” i „upopowionym” obliczem duetu Otomo Yoshihide i Sachinko M alboz intro które mogło by poprzedzać występ powiedzmy Bjork z Oval. Z jednej strony bardzo estetycznie wysmakowane i sterylnie ładne, czasami może za bardzo “bezpieczne” a z drugiej chwilami niepokojące ze świstami, przesterami, cut up rodem z amerykańskiej muzyki noise końca lat 90 -tych tylko rzecz jasna w warunkach galeryjnych ciszej nagłośnionych

Tamten wieczór w Propagandzie uswietnił naprawdę jedyny w swoim rodzaju duet i zupełnie niespodziewanie było to coś znacznie więcej niż „dźwiękowy performance na zakończenie wystawy”.

Słuchając tego wystepu przypomniałem sobie, słowa Tomka Mirta który powiedział mi kiedyś, że nie interesuje go jak coś robią muzycy bo przeważnie już to wie, tylko czemu to robią. W przypadku tego duetu koncert, wystawa z obrazami, pracami video, obiektami i instalacjami to jedna bardzo spójna, logiczna, refleksyjna całość choć często pozornie i na pierwszy rzut oka-ucha, pełna sprzeczności. To zupełnie tak, jak cała współczesna kultura obrazkowo-dźwiękowo cyfrowa pełna jak piszą w katalogu wystawy artyści “iluzorycznych wizji pejzażu”. Ową “iluzoryczność” ja czytam jako “zmyłkę” nie tylko wizualną ale także dźwiękową choć może to tylko zabieg “wzmocnionenia dźwiękiem”. Jęsli nawet tak jest to jest to zabieg bardzo udany. Paradoksalnie, mimo spójności dźwieku z obrazem o którym to zestawieniu pisałem na początku jako o czymś według mojej wiedzy rzadko kiedy udanym w swiecie polskiego art-worldu, sama warstwa muzyczna działa tu i broni się także jako osobny, autonomiczny byt. Więcej Jacka i Ewy, także w salach klubowych gdzie gra się muzykę na żywo! 

zdjęcia: Galeria Propaganda

By:

Posted in:


Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

%d bloggers like this: