W ubiegłym roku podczas festiwalu Ad Libitum mieliśmy okazję oglądać i słuchać w Polsce, amerykańskiego perkusistę Gerrego Hemingwaya. Zagrał on w trio z kontrabasistą Barry Guyem i pianistką Izumi Kimurą.
Organizatorzy tego wydarzenia, powierzyli mu także rolę lidera warsztatów, zespołu w skład którego weszło czworo młodych polskich perkusistów.
To już tradycja i pewna konwencja imprezy prowadzonej przez Macieja Karłowskiego, że wybiera on na artystów-rezydentów, postacie charakterystyczne, często dalece niegwiazdorskie a z pewnością “niemodne” -w rozumieniu tego co gra się na mainstreamowych festiwalach jazzowych ale zawsze wierne pewnej tradycji improwizacji, ukształtowanej przez takich twórców jak Steve Lacy, Cecil Taylor, Anthony Braxton czy Europejczyków: Han Bennink, Barry Guy, Tony Oxley. Jednak, jeśli bliżej przyjrzeć się tym kuratorskim wyborom, w tym także postaci Gerrego Hemingwaya jest to osobowość, która nawet na tle bogatej, bardzo różnorodnej awangardy, zajmuje jedno z ważniejszych miejsc i to od ponad 40 lat.
Finałowy koncert festiwalu Ad Libitum w Centrum Sztuki Współczesnej-Zamek Ujazdowski, miałem możliwość oglądać tylko w streamingu, ale mimo to zrobił na mnie ogromne wrażenie, co ugruntowało moje przekonanie o sensowności wyborów i potwierdziło zaufanie jakimi słuchacze co do muzycznych rekomendacji darzą głównego kuratora tej imprezy.
Siła emanująca ze sceny a z drugiej strony lekkość, z jaką muzycy przeskakują z konwencji na konwencję – łącząc odległe światy muzyki awangardowej spod znaku AMM i typowo jazzowego trio ( cokolwiek to słowo „typowy” w tym gatunku w drugiej dekadzie XXI wieku, znaczy) była niesamowicie uskrzydlająca i elektryzująca, mimo że jak pamiętam oglądałem ten występ ledwo żywy bo złożony chorobą.
Wspomniana już przeze mnie wsytępująca w trio pianistka Izumi Kimura, która pierwszy raz usłyszała Hemingwaya w jednym z jego niezliczonych duetów z Barry Guyem tak wspominała pierwszy koncert, który faktycznie miał się okazać początkiem ich współpracy jako trio (i został zwieńczony płytą wydaną przez Fundację Słuchaj!): „Kiedy zobaczyłam Barry’ego i Gerry’ego grających ze sobą, kilka lat temu, pomyślałam – Ok, nie wiem, jak tego dokonam, ale jakimś cudem muszę z nimi zagrać. Poczułam, że muzycznie jest to mój klucz do wolności“

Barry Guy/Gerry Hemingway/Izumi Kimura – fot. Cormac Larkin
Sam przez ostatnich dwadzieścia pięć lat słuchałem muzyki Gerrego Hemingway’a, najpierw z kaset, później z płyt CD -przyznam, że z przerwami, ale za każdym razem, gdy brałem płyty z jego nazwiskiem w ciemno, rzadko kiedy czułem rozczarowanie. Dotyczyło to płyt solowych albo duetów w tym z mało znanymi albo nieoczywistymi dla jazzu artystami, z którymi współpracował i współpracuje on przez te wszystkie lata, stając się dla tych mniej znanych patronem (tak jak kiedyś dla niego na początku kariery takim mistrzem był najpierw Wadada Leo Smith a później Anthony Braxton) a dla innych zaskakującym partnerem przełamującym czesto dotychczasowe ich doświadczenia wykonawcze.
Gerry Hemingway, kompozytor i perkusista, od czterech dekad znajduje się w czołówce twórców muzyki.
Urodził się w 1955 roku w New Haven, w rodzinie o muzycznych zainteresowaniach (jego babcia była koncertującą pianistką, a ojciec studiował kompozycję u Paula Hindemitha).
Perkusją zainteresował się w wieku około dziesięciu lat, a w wieku siedemnastu lat pracował już, jako profesjonalny muzyk grając muzykę w tradycji jazzu i bebopu.
W latach 70-tych w New Haven w stanie Connecticut, gdzie mieszkał, żyło wielu ciekawych muzyków.
To właśnie tam Gerry poznał i po raz pierwszy zagrał z Anthonym Davisem, Wadada Leo Smithem, Anthonym Braxtonem czy wykonywanym w tym roku na Warszawskiej Jesieni- Georgem Lewisem.
Pod koniec lat 70, Hemingway, puzonista Ray Anderson i basista Mark Helias utworzyli trio, które ostatecznie nazwali BassDrumBone. – zespół, który na dobrą sprawę po 30 latach przypomniała dla szerszej publiczności portugalska oficyna Clean Feed wydając znakomitą płytę “The Other Parade”.
Na początku lat 80 tych Hemingway dołączył do kwartetu Anthony’ego Braxtona z którym grał przez jedenaście lat, to jest do roku 1994 a w 2007 roku, wraz z Anthonym Braxtonem, odbył historyczne spotkanie w duecie, którego efektem było wydanie 4 płyt CD przez Mode/Avant zatytułowanych “Old Dogs (2007)”.
Pod koniec lat osiemdziesiątych, już jako uznany i ukształtowany perkusista o własnym stylu, zaczął występować z Reggie Workman Ensemble, w skład którego wchodzili między innymi Oliver Lake, Jeanne Lee, Marilyn Crispell, John Purcell i Don Byron.
To wszystko są wielkie nazwiska, ale pewnie mimo to długo nie dowiedziałbym się o istnieniu tego perkusisty gdyby nie seria sesji uwieczniona na płytach “Say No More”/”Verbatim”.
Ten niezwykły muzyczny projekt stworzył w ciągu 7 lat cztery znakomite wydawnictwa, których do dzisiaj jestem psychofanem i choć Hemingway zagrał (a właściwie ściślej mówiąc, jego gra została użyta do kompozycji utworu Ostertaga) tylko na drugiej stronie tej płyty, zastępując dopiero stopniowo na kolejnych wydawnictwach w składzie Joey Barona, to właśnie z tego projektu, prac solowych oraz z późniejszych duetów cenię go najbardziej.
Pomysłodawcą i osobą która podpisała się jako autor serii płyt “Say No More”/ “Verbatim” był Bob Ostertag.
Poprosił on muzyków, by weszli do studia nagraniowego, osobno, bez żadnej komunikacji ze sobą, nie padło też żadne słowo instrukcji, czy wskazówka z jego strony. Muzycy weszli i zagrali/zaśpiewali solowe improwizacje. Następnie z używanych nagrań Ostertag połaczył te próbki w dłuższe fragmenty i stopniowo budował z tych odłamków “zespół” . Dosłownie kawałek po kawałku.
Efektem tego była właśnie debiutancka płyta zespołu w składzie Hemingway, Baron (perkusja), Phil Minton (wokal), Mark Dresser (bass), Bob Ostertag (sampler) -“Say No More” z 1992 roku.
W tym momencie grupa miała więc już na koncie płytę, choć według konwencjonalnych założeń nie zagrała jeszcze razem ani jednej nuty!
W następnym roku Ostertag powrócił do tego pomysłu i poprosił aby ci sami muzycy (bez Joeya Barona) nauczyli się swoich partii i wykonali utwory z płyty w wiedeńskim radio ORF. Rezultat tej sesji ukazał się na drugiej płycie z serii pt: “Say No More In Person”.
Póżniej przyszła pora na kolejne wariacje na temat “Say No More” -“Verbatim” i “Verbatim, Flesh and Blood”.
Dopełnieniem przejmującej muzyki która wypełnia wszystkie płyty z tej serii jest wyrazista oprawa graficzna płyt autorstwa Davida Wojnarowicza.
Połowa lat 90 tych to także aktywność wydawnicza Hemingwaya jeśli chodzi o wydawanie płyt solowych. Tutaj w sukurs przyszedł perkusiście niemiecki pianista Georg Grawe który opublikował w swojej oficynie Random Acoustic nieomal równocześnie, dwie płyty Amerykanina – “Acoustic Solo Works 1983 – 94”, dedykowaną Artowi Blakey’owi i “Electro-Acoustic Solo Works 1984 – 95” dedykowaną kompozytorowi muzyki elektronicznej Earlowi Howardowi.
Ta druga płyta rozpoczyna się utworem z 1984 roku na perkusję z pewną warstwą elektroniki “Waterways” gdzie stopniowo perkusja staje się coraz bardziej amplifikowana i zlewa z warstwą elektroniczna. Cały materiał kończy się na tajemniczej symultanicznej “taśmowej” elektronicznej kompozycji “Polar”.
O swoich doświadczeniach w wykonywaniu utworów solo tak akustycznych jak i elektronicznych artysta powiedział : “Eksperymentowanie z dźwiękiem było zapisane w moim DNA, a także być może częściowo było wynikiem zmiany mojego DNA w czasach psychodelii. Jako dziecko eksperymentowałem z magnetofonami i godzinami odtwarzałem sprzężenia zwrotne na mojej poobijanej gitarze. Kiedy miałem około 10 lat, mój brat zagrał pewnej nocy naszej rodzinie “Visage” Luciano Berio i to całkowicie przeniosło mnie do świata, w którym dźwięk może mieć tak wiele narracyjnego i fizycznego wymiaru. Zostałem dosłownie przeniesiony do innego wymiaru doświadczenia i naturalnie byłem ciekawy eksperymentowania z tworzeniem własnych unikalnych dźwięków. Jako perkusista, to również zaczęło być naprawdę silną częścią mojej muzycznej ekspresji, która rozpoczęła się, gdy zacząłem dawać solowe koncerty w 1974 roku”.

Oprawa graficzna: David Wojnarowicz

Istotną częścią jego twórczości jest z pewnością praca w duetach.
Artysta zapoczątkował ją jeszcze w latach 70 tych.
Były to modułowe utwory, które mogły być grane przez dowolne dwa instrumenty, zainspirowane obrazami jego przyjaciela Davida Palliana, a wykonywane w New Heaven z udziałem Marka Dressera, Marka Heliasa, Raya Andersona, Wadady Leo Smitha i Michaela Gregory’ego Jacksona.
Za najciekawsze płyty duetowe uważam obie płyty z angielskim saksofonistą Johnem Butcherem (“Shooters And Bowlers”, wyd. Red Tucan , 2001 i “Buffalo Pearl”, wyd. Auricle, 2008) oraz przede wszystkim płyty w duecie Tom and Gerry, z niemieckim muzykiem Thomasem Lehnem grającym na syntezatorach analogowych (“Fireworks, wyd. Umbrella 1999, “Tom and Gerry”, wyd. Earstwhile, 1999, i “Kinetics”, wyd. Auricle 2008).
Co ciekawe Tom & Gerry miał być początkowo kwartetem z basistą Barrym Guyem i saksofonistą Matsem Gustafssonem. Ograniczenia finansowe sprawiły jednak, że ostatecznie w trasę artysci ruszyli w duecie i tak już zostało do dzisiaj.
Modularne, metaliczne brzmienia syntezatora Lehna, raz generującego fale sinusoidalne, techniki modulacji i abstrakcyjne kształty fal a innym razem rytmiczne sprzęgi, stanowią intrygujacą przeciwwagę dla perkusyjnych, polirytmicznych, “swobodnych” figur Gerry’ego Hemingwaya.
Wszystkie płyty duetu aż kipią pomysłami i zaskakującymi zmianami a muzycy często znajdują sposoby łączenia podobnych tonacji w połączeniu z mnóstwem kontrapunktów, poszarpanych podtematów i dowcipnie odtwarzanych dywagacji.
W tej muzyce nie ma miejsca na przesłodzone senne ambientowo-elektroniczne pejzaże senne czy “field recordingi”, jak często jest to udziałem instrumentalistów posługujących sie “modularami”.
Hemingway w notatce do płyty “Kinetics” pisze wręcz: “Nie dla przypadkowego słuchacza!!!”
Arcyciekawy jest też jeden z ostatnich, utrzymany w klimacie muzyki współczesnej, skrzyżowanej z rytualnym tajemniczym post-industrialem w duchu Z’eva, elektroakustyczny duet z nieznanym mi wcześniej perkusistą Vincentem Glazmannem– “Composition O̱”, wydany w polskiej wytwórni Fundacja Słuchaj! Uważam tę płytę za najważniejszą w katalogu tej bardzo przecież ważnej dla współczesnej improwizacji i cenionej wytwórni.
Ten ostatni przykład najlepiej pokazuje, że Hemingway mimo swojego solidnego dorobku i ugruntowanej pozycji, nie boi sie eksperymentować, konfrontować słuchacza z nieznanymi i czasami niewygodnymi, “nieprzyjemnymi” dźwiękami, przesterami o odległym od jazzowego czy nawet klasycznego idiomu.
Na przeciwnym biegunie znajduje się płyta “Songs” z 2002 roku. O tej “piosenkowej” płycie artysta powiedział: “Poświęciłem dwa lata mojego życia na realizację tego projektu. Ci z Was, którzy znają moją twórczość, zrozumieją, że to wydawnictwo jest znaczącym odejściem od wszystkiego, co do tej pory zrobiłem jako kompozytor. Jest to jednak kontinuum naznaczone obecnością kilku muzyków (Wolter Wierbos, Ellery Eskelin, Herb Robertson, Kermit Driscoll, James Emery w szczególności), z którymi jestem związany od wielu lat”.
Mógłbym jeszcze bardzo długo pisać o muzyce Hemingwaya. O jego związkach z pracami video ( płyta i DVD – “Kernelings, wyd. Auricle 2014) jednak najtrafniej moim zdaniem podsumował twórczość tego perkusisty recenzent Downbeat Magazine nota bene przy okazji…recenzji “Kernelings” : “Nazwanie Gerry’ego Hemingwaya perkusistą to trochę tak, jakby Anthony’ego Braxtona nazwać saksofonistą, a Milesa Davisa trębaczem: Stwierdzenie to jest trafne, ale też żałośnie niekompletne. Hemingway jest, jak pokazuje to w większości solowe audio-wizualne posłanie, artystą, który zajmuje się dźwiękiem, procesem i ideami na wielu poziomach. Obecnie mieszkający w Szwajcarii, urodzony w Connecticut artysta kontynuuje nurt samotnej praktyki wykonawczej, która ma swoje korzenie w twórczości byłych członków AACM, Wadada Leo Smitha i Anthony’ego Braxtona, w której gra bez akompaniamentu nie jest jedynie okazją do zabłyśnięcia swoimi umiejętnościami, ale możliwością przedstawienia informacji w skoncentrowanej formie”.
Gerry Hemingway wystąpi na dwóch koncertach w Polsce w klubie Pardon To, Tu, w dniach 2 i 3 października w składzie super grupy: Rodrigo Amado/Alexander Von Schlippenbach/Ingebrigt Haker Flaten.
